Jednak obejrzałem...
Faktycznie, to bardzo niedobry film. Smutne, jeśli Majewski zakończy swoją reżyserską karierę czymś takim, a jest to, niestety, całkiem możliwe, zważywszy, że ma już 88 lat...
O wielu wadach, które potwierdzam, już była mowa: słabe aktorstwo Zielińskiego (którego lubię) i Milićevicia, Sabat ponownie grający niemieckiego geja, nieprzekonująca intryga, niezamierzona śmieszność niektórych scen. Do tego ciemne zdjęcia (miały zapewne przydawać klimatu, ale ja miałem wrażenie oszczędzania na oświetleniu), wiele ujęć jak z paradokumentu czy Teatru TV. I ta Warszawa pusta jak w czasie epidemii... Majewski antycypował koronawirusa, czy jak?
Dodam jeszcze jeden minus, o którym nikt wcześniej nie wspomniał. Mam na myśli irytującą i idiotyczną niekonsekwencję językową, obniżającą i tak niską ogólną ocenę. Otóż aktorzy w scenach, w których używany jest język niemiecki, raz mówią po niemiecku właśnie, innym razem po polsku, płynnie przechodząc między owymi językami, w czym nie ma absolutnie żadnego sensu i logiki, i co powoduje, że w zasadzie nie wiadomo po jakiemu w danym momencie tak naprawdę mówią bohaterowie. Czysty idiotyzm, prowadzący do takich absurdów jak moment, w którym Max po wysłuchaniu piosenki "To ostatnia niedziela" mówi najczystszą polszczyzną: "Piękna muzyka, ale nie rozumiem słów".

Inna podobnie durna scena, to ta, gdy Max przychodzi do Stefy po adres i oboje mówią jakąś kuriozalną mieszanką polsko-niemiecką. To zwyczajna kpina z widza.
Zawsze powtarzałem, że jak się nie ma odpowiednich funduszy, to za pewne rzeczy po prostu lepiej się nie zabierać, bo efekt wychodzi naprawdę kiepski, a do tego śmieszny i sztuczny. Naprawdę nie dało się zatrudnić jakiegoś niemieckiego aktora do roli Maximiliana, żeby uwiarygodnić całą i tak naciąganą historię? Jeśli nie było na niego pieniędzy, to należało sobie odpuścić film - z korzyścią dla siebie i widzów...
Plusy? Świetna - acz niestety niewykorzystana - obsada, kilka zabawnych dialogów (uwaga! dobrze napisanych, bo zagranych już niekoniecznie) i rzeczywiście pyszny epizod w wykonaniu Seweryna. 3/10.