STEN napisał(a):
Czemu sztucznym? Bo to państwo, które nigdy nie istniało i naród sztuczny.
A jaka jest definicja sztucznego narodu?

Państwo polskie (w sensie współczesnym) też przed 1918 r. nie istniało... W Rzeczpospolitej Polacy nie przekraczali 50% ilości obywateli, tzw. Rusinów było więcej...

Rzeczpospolita Obojga Narodów (protoplasta historyczny dzisiejszej Polski) była związkiem DWÓCH królestw, z tego te Litewskie było zdecydowanie większe terytorialnie, a na jej czele (Rzeczpspolitej) przez ok. 200 lat stała dynastia z rodu Giedyminowiczów. Pierwszym szefem tego "konglomeratu" był facet, który urodził się jako Jogaila Algirdaitis.
Państwo USA też przedtem nie istniało, naród kompletnie sztuczny (niemal sami emigranci!), a patrz, powstało i ma się nie najgorzej. Chciałbyś im też odebrać prawo do istnienia?

STEN napisał(a):
Zlepek czyichś ziem i nic więcej.
A można wiedzieć czyich?
W 1918 Polska też była zlepkiem ziem z trzech zaborów. Z punktu widzenia zaborców, były to ich ziemie. Do tego jeszcze w 1945 Stalin podarował nam kolejny zlepek germańskich ziem "odzyskanych", ze staropolskim Szczecinem na czele (Sorry Karel!).
STEN napisał(a):
Na obrzeżu skrwawionych ziem... No proszę... Do książek, do biblioteki o której wspominałeś. I oni i my byliśmy zawsze w tego centrum.
Niestety szanowny kolega się myli.
"Skrwawiony ziemiami " nazywamy za autorem tego sformułowania:
Cytuj:
Skrwawiona ziemie to obszar, na którym Stalin i Hitler zabili 14 milionów cywilów i jeńców. Rozciąga się od środkowej Polski po zachód Rosji, poprzez Ukrainę, Białoruś i kraje bałtyckie.
. Polska jak widać NIE BYŁA w centrum, skoro ok. 50% jej terytorium było poza... Do książek kochany, do książek. Mieszkańcy Warszawy, Poznania, czy Krakowa nigdy nie doświadczyli tych "przyjemności" - widać nie wiedzieli, że są w centrum.
STEN napisał(a):
Nie znam historii... Czyli nie znam się, ale się wypowiem? Istotnie nie znasz ich (a może swojej?) historii, a próbujesz coś udowadniać.
A co ja udowadniam? Przytaczam jedynie znane fakty.
Na tle Twoich wynurzeń, moja skromna wiedza jest i tak całkiem nie najgorsza jak widać...

STEN napisał(a):
Nie wracaj już do "rewelacji Grossa" bo to kompletnie skompromitowane już dawno. A jak chcesz to załóż w końcu sobie temat "żydowski" w odpowiednim dziale i nie wkładaj do każdego prawie wpisu tych bzdur, ok?
Będę wracał do tego, co uważam za stosowne.
Okoliczności i metody zbrodni w Jedwabnem były dość podobne z tymi na "Wołyniu". Motyw i skala były inne, ale dla ofiar nie miało to większego znaczenia.
Rewelacje Grossa nie zostały skompromitowane, bo jest niestety prawdą, że swoich sąsiadów mordowali rdzenni Polacy. Pora już wyjść z etapu wyparcia, bo jest to sprawa dosyć dawno rozpoznana i udowodniona, podobnie jak zbrodnie ukraińskie na Wołyniu. Nie możemy jednocześnie żądać uznania jedynie naszych ofiar, negując wszystkie inne, mniej nam wygodne. Ślepi na jedno oko historycy są zwykle mało poważani...
Smarzowski wyraźnie jest czuły i wściekły na takie wybiórcze i selektywne szafowanie martyrologią. No ale to trzeba by obejrzeć film...
STEN napisał(a):
A jak chcesz to załóż w końcu sobie temat "żydowski" w odpowiednim dziale i nie wkładaj do każdego prawie wpisu tych bzdur, ok?
Nie chciałbym ciebie zniechęcać do filmu, ale "Wołyń" Smarzowskiego jest obrazem TAKŻE o Holokauście. Trudno rozmawiając o tym dziele omijać ten temat, tylko dlatego, że masz jakieś uczulenia w tej sprawie.
Zaręczam, że są między tymi zbrodniami pewne analogie. Choćby sposób ich negowania, czy zrzucania win na Niemców. Jednym ze sposobów uwolnienia się od naszej odpowiedzialności był argument, że nie było wtedy polskiego państwa, była okupacja i za wszystko odpowiedzialni są w zw. z tym Niemcy. No, na Wołyniu też nie było państwa Ukraińskiego...czyli co, to też wina Niemców?
Po drugie, o ile bardziej jest zrozumiałe (choć dalej niepojęte) oglądane w "Wołyniu", używanie prostych narzędzi rolniczych do zadawania okrutnej śmierci, skoro już dobrze wiemy, że identycznych narzędzi używali w swoim czasie polscy chłopi...
Z zamkniętym jednym okiem, trudno pewnie dostrzec takie niuanse, ale zawsze chętnie pomogę.