Miałem dziś ochotę na "Legiony", ale moje kobiety uparly się na na "(Nie) znajomych". Coś tam mruczalem, że może ja w tym czasie na nowego Rambo, ale się nie udało.

No i zaliczyłem seans tego remake'u - nie- remake'u. I nawet nie było źle.
Czy lepsza jest wersja włoska czy nasza rodzima? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć. Różnią się one delikatnie kilkoma szczegółami scenariusza, jedne są lepsze "po włosku" (dlaczego Kot nie mógł być chirurgiem plastycznym, nie wiem...) a inne "po polsku", np usytuowanie romansu postaci granej przez Smutniak. Oba filmy różnią się dość mocno stylem aktorstwa, mam wrażenie, że Włosi grają jakby bardziej ekspresyjnje, Polacy w sposób bardziej wyciszony.
Dobra, dość o porównaniach, skupmy się na samej filmowej robocie.
Rzetelna. robota reżyserska sprowadzająa się zasadniczo do poprowadzenia aktorow w jednym-dwu pomieszczeniach, ale film wciąga.
Duża zasługa aktorów, wszyscy (może najmniej Domańska) trzymają wysoki poziom. No - Kot, Ostaszewska, Żurawski, Simlat nas do tego przyzwyczaili. Swoją rolę z oryginału powtarza Smutniak, a na uznanie zasługuje Wojciech Żołądkowicz w roli samotnego Wojtka, przyjaciela trzech par. Oprócz aktorów "widocznych" w filmie występują też głosy w telefonach i pojawiają się np Jadwiga Jankowska-Cieślak i Borys Szyc.
Spokojnie mogę dać filmowi 6,5/10. Przyjemna rozrywka, zwłaszcza jeśli ktoś nie widział włoskiego pierwowzoru.