Przeczytałem właśnie biografię Kieślowskiego.
I trochę mnie ona w kilku miejscach zaskoczyła.
Zawsze odbierałem filmy Kieślowskiego jako bardzo antysystemowe; uniwersalne ale jednak antysystemowe.
Z książki zaś wynika, że ogromna część tzw środowiska, w tym bliscy znajomi i przyjaciele reżysera, odbierali je jako niezwykle ugodowe, klaniajace się władzy, uwzględniające za dużo jej racji.
Nie wiem, może po prostu za młody byłem żeby tak to odczytywać.
Ale z drugiej strony mam wrażenie, że u nas, w Polsce, zawsze była taka tendencja, żeby kręcić filmy dobitne, jaskrawe, nawet kosztem ich papierowosci. Jedyne co się zmieniło, że kiedyś papier miał lepsza jakość, że kiedyś papierowy był "Człowiek z żelaza" (ale przy wszystkich swoich wadach miał kilka ogromnie mocnych punktów) a dziś kręci się filmy w rodzaju "Popiełuszki" czy "Wyklętego". Ale zapotrzebowanie na tego typu narrację i klarownych bohaterów było zawsze a wszystko co szarawe i odcieniowe było traktowane podejrzliwie.
Książka jest bardzo dobra, bo nie jest pisana, jak to przy biografiach bywa, na klęczkach. Pokazuje Kieślowskiego w rozmaitych barwach, jego zalety i wady jako reżysera i człowieka.
Dużo ciekawych rzeczy z planów filmowych i festiwali.
Jest też sporo o temacie powyżej czyli o "Czerwonym" w Cannes. I istotnie, potwierdza się dwie rzeczy - że Tarantino stawiał na Czerwonego i że...zdecydowanej większości jury ten film się nie podobał, więc nie ma co atakować biednego Brudnego Harry'ego

Bardzo ciekawe rzeczy można przeczytać o "Bez końca", filmie, który nawet dosyć lubię ze względu na ciekawy pomysł scenariuszowy. Generalnie też widać tu pewne wieczne prawidłowosci, które mogliśmy sobie przypomnieć przy okazji "Kamieni na szaniec" czy "Miasta 44" chociażby - nie lubimy filmów, ktore pokazują nas odbrązowionych; ponoć znajomi Kieślowskiego, działający w opozycji mieli pretensje o obraz tejże w filmie jako hamletyzujacej, rozedrganej, niepewnej...
Książkę bardzo, bardzo polecam.