Obejrzałem i ja. Tak na marginesie, to kopia, którą dysponuje Kino Polska wygląda, jakby wyciągnięto ją ze składu złomu... Rzeczywiście - mimo pewnych uproszczeń i schematów - jest to kawałek bardzo przyzwoitego kina gatunkowego. Zgodzę się z przedmówcami, że film ma klimat, rytm, styl i dobre aktorstwo, a co za tym idzie wyrazistych bohaterów - należałoby wyróżnić przede wszystkim Pyrkosza, Bończaka, Szymkowa (fantastyczny jako luzacki gospodarz meliny, który przyparty do muru nie będzie miał skrupułów, by "sprzątnąć" kolegę), Lubaszenkę (szkoda, że nie było go na ekranie więcej). Młody Żmijewski też poradził sobie całkiem nieźle, choć w scenach lirycznych czy tam, gdzie pokazuje głębsze emocje wydaje się odrobinę mniej przekonujący. Gdy więc patrzę na wczesny okres kariery tego aktora, to mimo wszystko wolę go w "Lawie" czy "Stanie posiadania", nie dlatego bynajmniej, że są to w sposób naturalny filmy z większymi ambicjami, ale po prostu odbieram w nich Żmijewskiego jako dojrzalszego aktorsko (choć w "Lawie" jest przecież młodszy niż w "3 dniach...").
Młoda Lucyna Zabawa dodaje filmowi Wójcika czaru, ciepła i uroku. Szkoda, że później przepadła i nie zaistniała na dłużej w naszym kinie. Być może nie była wybitną aktorką, ale w sumie nie bardzo mieliśmy okazję, by się o tym przekonać.
Rafał wspomniał, że Jóźwiak grany przez Bończaka przypomina mu nieco "Chemika" z "Psów". Zgodzę się, że jakieś podobieństwo między postaciami można dostrzec. To zresztą nie jedyne, co w pewny sposób łączy oba filmy: i tu, i tu występują Lubaszenko i Szymków, a także Żmijewski. W "3 dniach bez wyroku" mamy też Sławomira Suleja, który parę lat później wygłosi pamiętny monolog rozpoczynający drugą część "Psów". I jeszcze jedne smaczek: w jednej ze scen filmu Wójcika grany przez Pyrkosza "Rzeźnik" mówi - "Do dupy z taką robotą". Jak pamiętamy dokładnie takie samo zdanie wypowiada w "Psach" Jerzyk, którego gra... Szymków. Tak więc całkiem sporo tych powiązań i nawiązań.
Daję "3 dniom..." z czystym sumieniem bardzo mocną "6" w skali 1-10. Niby podobnie oceniłem "Prywatne śledztwo", ale gdybym miał dokonać wartościowania, to film z Wilhelmim dostał ode mnie taką "szóstkę" naciąganą, z minusem.
W swoim wpisie Sebastian zastanawia się, co Magda chciała powiedzieć "Mrukowi". Możliwych odpowiedzi jest zapewne wiele - może nic istotnego, może też po prostu chciała go zatrzymać, sprawić, by nie wychodził, bo się o niego bała, ale... Kiedy rozmawiałem o tym ze swoją partnerką, to stwierdziła, że Magda mogła chcieć powiedzieć, że naprawdę jest w ciąży. To całkiem rozsądne i prawdopodobne wytłumaczenie, wszak dziewczyna dość często kłamała, o czym zresztą główny bohater w pewnej chwili głośno powiedział. Tak więc, nie da się wykluczyć, iż nie chciała mówić o ciąży od razu, bojąc się reakcji Adama, ale w związku z tym, że zaczęło jej na nim naprawdę zależeć próbowała powiedzieć prawdę, a skłamała wcześniej. Taka jest zatem moja - a w zasadzie mojej dziewczyny - koncepcja i próba odpowiedzi na pytanie Sebastiana.