Rafal Dajbor napisał(a):
Tak na gorąco, w trakcie oglądania - nostalgicznie się to ogląda. Prawda. Fetting, Szykulska, Kalczyński i spółka.... Ale jak tak widzę tę przaśnawą realizację, brak jakiegokolwiek rozmachu, Polskę udającą Francję, to nie ma dwóch zdań. Gdy pod koniec PRL-u Telewizja wpuściła na ekrany Columbo i Kojaka, gdy na video zaczęły docierać Bondy i Rambo - "Kobra" musiała upaść.
Nie sposób, abym mógł zgodzić się z tym zdaniem. Opierasz swoją opinię na temat tej konkretnej Kobry (?!). I to z 1984r. Przede wszystkim, czy mamy do czynienia z Kobrą - fakt, że jest to spektakl o tematyce kryminalnej wiosny, znaczy Kobry, nie czyni. Czyż bowiem nie powstawały przedstawienia sensacyjne nie będące tworem Teatru Kobra? Wszak spektaklu nie poprzedza z czołówka z sympatycznym skądinąd płazem.
Przyjmijmy jednak, że jest to Kobra. Jednak te spektakle powstałe pod koniec lat 70-tych i później w niczym, albo prawie niczym, starej dobrej formy gatunku nie przypominają. Widać w nich właśnie fascynację sprowadzanych hurtem z Zachodu produkcji, niczym nieusprawiedliwioną potrzebę nagłej pleneryzacji spektakli (robienie z Teatru Telewizji na siłę filmu telewizyjnego). Męczy również wprowadzenie wymarzonego świata kapitalistyczno-gangsterskiego do szklanego ekranu, z udziałem polskich twórców i polskiej techniki. Połączenie to musiało obfitować w nadmierną i widoczną sztuczność (w tym drobiazgu akurat się z Tobą zgodzę).
Kobra (czy nie-Kobra) jaką wczoraj oglądaliśmy to z pewnością jeden z gorszych spektakli tego gatunku. Tymczasem najlepsze były spektakle powstałe do połowy lat siedemdziesiątych opierające się na bardzo dobrej literaturze kryminalnej (wyróżniam tu zwłaszcza Francis Durbridge'a i Patricka Quentina), nieśmiertelnej formule wyjawiąjącej zbrodniarza w ostatnich sekundach, z wybitnymi rolami aktorskimi, reżyserami czującymi ten gatunek rozrywkowy (a jakże!) i z klimatem najlepszym z najlepszych - czyli polskiego kina lat 60-tych.
Późniejsze lata obfitowały w wymienione już, a niepotrzebne "uatrakcyjnienia" i z tego też powodu nie doceniam (w przeciwieństwie do tych z lat poprzednich) jakości nie tylko wczorajszego spektaklu, ale także takich uznanych produkcji jak choćby "Bracia Rico" czy "Selekcja".
Teatr Kobra powinien mieć zamkniętą formułą - tajemniczą zbrodnię, wąski krąg podejrzanych, interesującego inspektora lub prywatnego detektywa i odkrycie mordercy na samym końcu spektaklu. W tej konwencji powstało wiele udanych spektakli, których smak czuje się do dzisiaj i odkrywa wyższy poziom niż wspominane seriale, którymi ówczesny Polak się zachłystywał.