Chojrak napisał(a):
Potem już jazda w dół. Z poprawnym "Tess", czy "Pianistą", dobre kino, ale już bez tego rysu genialności, bez pazura. Liczę trochę na Dreyfussa...
''Pianista" poprawny, fakt i tak jak napisałeś dalej, zabrakło moim zdaniem czegoś, żeby mówić tutaj o dziele wybitnym, filmie mocno wystającym ponad inne, choć nagrody i wyrożnienia dla tego obrazu mógłby sugerować coś innego...Nie, że nie zasłużył, ale duże powodzenie filmu, czy to w Cannes, czy to w wyścigu po Oskary, upatrywałbym przede wszystkim w nienajmocniejszej konkurencji, jak i samej tematyce ''Pianisty".
Chojrak napisał(a):
"Matni" nigdy nie obejrzałem do końca... Nuda.
No cóż, akcja toczy się leniwie, ale owa nuda dobrze wpisuje się w ten odludny krajobraz, będąc jednocześnie integralną częścią całości, pomysłu na film polegającego na oddaniu takiej sennej, trochę surrealistycznej atmosfery, która pozwoliła Polańskiemu swobodnie, że tak powiem bez zgrzytu usadowić swoje postacie w tej historii. Dla mnie to jeden z najlepszych filmów Polańskiego, przypominający w konstrukcji ''Nóż w wodzie", lecz bardziej przewrotny od debiutu, o innej tonacji emocjonalnej, lżejszy, wręcz groteskowy, ale przecież zgłębiający nie mniej, jeśli nie więcej, kondycję człowieka w ogóle. Nie zamierzam tu bynajmniej jakoś specjalnie deprecjonować ,,Noża w wodzie", który również zaliczam do najlepszych w dorobku reżysera, zaraz obok ''Wstrętu", ''Chinatown" z genialną kreacją Jacka Nicholsona...i hipnotycznego, wciągającego niczym Paryż głównego bohatera, everymana w kreacji Harrisona Forda, ''Frantic". Przyznam, że bardziej przejąłem się perypetiami doktora Walkera i młodej paryżanki, niż Władysławem Szpilmanem i jego familią.